niedziela, 9 marca 2014

Wiosna już prawie.

Już czuć pierwszy zapach kwiatów, czuć pierwsze oznaki wiosny. Zaczynają mnie budzić pierwsze promienie słoneczne. Kiedy wychodzę do szkoły nie ma ciemności jest już w stu procentach jasno. Mogę już ubierać moje ulubione kwieciste spódnice i kolorowe sukienki. Pomału odkładam grube swetry i puchate kurtki, które zamieniam na ramoneski czy wiosenne płaszczyki. Tętnie życiem, jestem przepełniona szczęściem. Chociaż za dwa miesiące matura, której trochę się obawiam. Ciesze się z tego, że mam cudownych rodziców, którzy nie przypominają mi o tym na każdym kroku, nie zmuszają, żebym szła na prawo czy medycynę. Powtarzają, że oni chcą żebym była szczęśliwa. Z każdym dniem co raz trudniej mi podjąć jakąkolwiek decyzje. Wyjechać, zostać, iść na studia, jakie? W mojej głowie jest mnóstwo pomysłów. Dostałam propozycje wyjechania na AU-PAIR do San Francisco. Rozmawiałam o tym nawet z moimi rodzicami, którzy nie pogardziliby na mój wyjazd, ale uważają, że jednak to bardzo daleko. Potem rozmyślałam o studiach. Chyba jedyne, które mnie interesują to WZORNICTWO, ale nie chodziłam na rysunek, czy dałabym radę się dostać? A może jednak podążać za tańcem, który zawsze był i jest częścią mojego życia. Został jeszcze LONDYN. Mój ukochany Londyn. Czuję, że czeka mnie trudna decyzja do podjęcia.  



A chciałam jeszcze wam napomnieć o mojej studniówce, która była świetna. Mimo, że myślałam, ze będzie beznadziejnie. Moje obawy były niepotrzebne. Bawiłam się znakomicie. Może pokaże wam kiedyś moja stylizacja, która różniła się na pewno od pozostałych. 

Postanowiłam też, ze może od następnego postu będę wam dołączała jakieś moje outfity.