sobota, 30 listopada 2013

SPORT.

SPORT, SPORT, SPORT. 

Nigdy nie byłam dobrym sportowcem. Głównie przez to, że nigdy nie miałam dobrych lekcji wf w szkole. Dopiero w liceum przez pół roku zaznałam prawdziwego wf, który uwielbiałam. Mój nauczyciel sam się angażował w te zajęcia. Teraz? Znowu nic nie robimy, tak jak było w gimnazjum czy podstawówce. 


A ja ? Ja uwielbiam sport pod każdą postacią, mimo że nie jestem w tym jakaś świetna, lubię biegać, grać w tenisa czy pograć w siatkówkę. Od kiedy pamiętam chciałam zostać dziennikarzem sportowym. Oglądam mecze piłki nożnej czy koszykówki. Jestem prawdziwym kibicem. Ale moim ulubionym sportem, którego niestety prawdopodobnie nigdy nie zaznam są skoki narciarskie. Jest to sport, którego 99,99% ludzi nigdy nie poczuje. 


Dla mnie to sport, który jest dość popularny w naszym kraju, ale nie doceniany. Nigdy nie zrozumiem polskiej mentalności, że więcej osób woli obejrzeć porażkę polskiej reprezentacji w piłkę nożną niż sukcesy naszych skoczków.  
Na zawodach panuje bardzo miła atmosfera. Ja osobiście uwielbiam góry z czego sporty zimowe są mi bliskie. 
W tym roku razem z koleżanką planujemy wybrać się na skoki do Zakopanego. Mam nadzieję, że uda nam się. 

PS. Jakie są wasze ulubione sporty?



sobota, 23 listopada 2013

„Trzeba iść do przodu, a nie patrzeć w przeszłość”


„Trzeba iść do przodu, a nie patrzeć w przeszłość”


Do tego postu zainspirowali mi moi znajomi, w sumie już dawni znajomi, tancerze, których niestety z jakiś przyczyn musiałam opuścić i wrócić tu gdzie teraz jestem. 
Nie chcę opisywać tutaj mojej całej historii jak zaczęła się nasz znajomość, bo są to dla mnie zbyt prywatne sprawy. Może kiedyś się odważę się i opowiem wam moją zagmatwaną historię. 

„Trzeba iść do przodu, a nie patrzeć w przeszłość."-to niby tak proste, a zarazem trudne. Wielu ludzi żyję patrząc tylko na przeszłość, a najwięcej na wydarzenie złe, które wydarzyły się w ich życiu. Nie potrafią, nie chcę pamiętam tych dobrych chwil. Nie mówią, że ja taka nie jestem. Jestem akurat idealnym przykładem osoby, która notorycznie wraca do poprzednich dni, miesięcy, lat. Jestem to spowodowane sytuacją, której nie chcę opisywać tutaj jak wcześniej wspomniałam. 


Żyjąc zadręczając się złymi wspomnieniami z przeszłości, zastanawiamy się czy może, był inny wybór, mogłem zrobić tak a nie tak jak postąpiłam. Wiele myśli krąży nam wtedy po głowie. A może wtedy lepiej sięgnąć pamięcią do tych cudownych wspomnień. Do chwil, z którymi kojarzy nam się dobro, coś co chcemy aby działo się codziennie. 
Podejrzewam, że jest to trudne, ale sama nad tym pracuje. Mam cudownych ludzi teraz koło siebie, więc nie żałuje moich decyzji, które były trudne dla mnie. Musiało tak się stać. Tak było mi pisane.

 
Rada dla wszystkich. Próbujcie żyć chwilą, a nie pamięcią. 

***

Przede mną teraz próbne matury i próby poloneza. Mam już dosyć tego roku szkolnego. Wszyscy szaleją. 

piątek, 15 listopada 2013

Nauka, nauka, nauka ....

***
Cześć, długo nie było żadnej notki, ponieważ musiałam nadrobić wszystkie zaległości w szkole po mojej chorobie. Teraz doszła mi jeszcze nauka do matury próbnej, którą mam za dwa tygodnie i już się boję. Zdaję geografię i angielski na rozszerzeniu i zastanawiam się nad niemieckim. Fakt potrafię się w nim porozumieć, ale matura to totalnie coś innego, inne słownictwo jakieś wydziwaczone i struktury gramatyczne, o których istnieniu prawdopodobnie nie słyszałam. 


U mnie w szkole teraz na korytarzy tylko słyszy się rozmowy na jeden temat a mianowicie STUDNIÓWKA
Oczywiście zaczęły nam się już próby na poloneza, dla mnie to jest w ogóle dziwne, że tego tańca uczy nas choreograf. No cóż chodzę do dosyć elitarnej placówki w Polsce i w województwie. Miałam nie tańczyć poloneza, bo nie miałam z kim, niestety moja szkoła to głównie dziewczyny. Na szczęście znalazłam sobie kogoś w szkole, chyba.... 
Nie mam pojęcia jeszcze z kim pójdę, bo niestety najważniejsze dla mnie osoby nie mieszkają w Polsce. Mam nadzieję, że kogoś znajdę do lutego. 


Wiele osób już pyta się mnie "jaką sukienkę założę?". Z czego ja nie mam pojęcia, oczywiście coś tam może myślałam, ale nie jest to na takim etapie końcowym. Uważam, że mam jeszcze 3 miesiące, więc na pewno coś ciekawego wymyślę. 

Nadal rozmyślam co się stanie jeśli zostanę w PL, jakie studia wybiorę ...
Rozważam AWF w Krakowie, blisko moich ukochanych gór i studiowałabym to co lubię. 
Ale liczę na mój amerykański sen. 
Następny tydzień mam zajęty sprawdzianami i masą nauki. Stwierdziłam, że zacznę już przygotowania do matury i uczę się systematycznie geografii, bo uważam, że mam wiele zaległości z tego przedmiotu. Może ktoś z was także zdaję ten przedmiot i orientuję się jak dobrze się do niego przygotować?


***

czwartek, 7 listopada 2013

Gran Canaria ...

***
Dzisiaj czas na małe zwierzenia ....

Tak na prawdę nie pamiętam dnia, w którym się poznaliśmy, ale wydaję mi się, że to był piękny wiosenny maj tuż po moich osiemnastych urodzinach. Hiszpania to urokliwe miejsce. Ten język. Ta kultura. Ten zwyczaj "trzech całusów". Dla mnie to takie miejsce relaksu i przyjaźni.
 Moi znajomi uważali zawsze mnie za szaloną osobę, ponieważ uwielbiam rozmawiać z obcokrajowcami. Nie ważne czy to jest Turek czy Arab a nawet Hiszpan. Nigdy nie bałam się, że ktoś mnie nie zrozumie czy porwie jak to mój tata zawsze mi powtarza, żebym uważała.


Moim zdaniem najlepiej właśnie nauczyć się języka po przez rozmowę. Moim zdaniem w polskich szkołach źle jest nauczany język obcy. Uczymy się zbędnych słów i samej gramatyki, co daje nam bardzo zły efekt w przyszłości. Nie potrafimy wydusić z siebie słowa w innym kraju.
Mam wielu znajomych za granicą. Poznałam ich na wymianach, wakacjach, przez internet. 
Poznaliśmy w dość dziwny sposób, ale to zostawię dla siebie. Utrzymujemy ze sobą kontakt za pomocą skypa, e-meil'a czy innych portali społecznościowych.
 Kiedy budzę się rano i mam trochę czasu zawsze lubię sprawdzić czy coś ważnego mam na poczcie i wczoraj dostałam takiego e-meila, który nie jest jakiś nadzwyczajny,. bo często je dostaję, ale chciałabym wam pokazać.


To nie samowite, że wstajesz rano zaspane, brak Ci sił, motywacji, włączasz komputer i otwierasz to. Ja osobiście dostaje wielkiego kopniaka do działania, bo wiem, że nawet tak daleko ktoś o mnie myśli i się mną w jakiś sposób interesuje.
Mam takie przyjaciela za granicą, który wychowany jest w innej kulturze, zwyczajach.
W odmienny sposób patrzy na różne sprawy. Dzięki niemu uczę się trochę hiszpańskiego i mam takiego native speakera, z którym próbuje rozmawiać, a nie uczyć się gramatyki.


I wiele osób twierdzi, że prze internet można pisać wszystko. To prawda, zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale my rozmawiamy po prostu. Dla niego ważne jest żeby ćwiczyć konwersacje i dla mnie także. Gawędzimy na przeróżne tematy. Wyrażamy własne opinie. To jest fajne, bo ta osoba ma kompletnie inne spojrzenie na życie.
Ale jedno na pewno wiem Hiszpanie to faceci z wielkim temperamentem, duszą i przezabawni przekonałam się o tym.
Skypa, facebook i inne takie typu urządzenia uważam za szczyt wynalazków, bo dzięki temu można utrzymać kontakt z osobami z najdalszych zakątków kuli ziemskiej.
A mój pan X ma zamiar odwiedzić Polskę, zobaczymy może mnie odwiedzi.

***


wtorek, 5 listopada 2013

Cisza, spokój ducha, ukojenie.


Każdy z nas ma takie swoje ulubione miejsce, gdzie może na chwilę zatrzymać się i przemyśleć wiele nurtujących nas spraw w samotności, w ciszy, w spokoju. To takie nasze małe azyle. Zapominamy o naszych problemach, codzienności. Ja mam takie dwa miejsce, w którym zaznaje cisze, równowagę, ukojenie lub podejmuje refleksję nad życiem. Pierwszym przestrzenią jest sfera, w której codziennie przebywam, odrabiam lekcje, serfuje po internecie.
Jest to mój POKÓJ. A chyba najbardziej moje łózko, na którym zawsze po szkole odpoczywam przy mojej ulubionej muzyce.


Mój pokój, to moja twierdza, moje miejsce, gdzie mogę zawsze zaznać choć trochę spokoju. 
Teraz kiedy za oknem mamy pochmurne dni, wiele osób popada w melancholie. Nawet ja ostatnio zaznałam dekadenckiego humoru. Wtedy zapaliłam świeczkę, moją ulubioną o zapachu kiwi i włączyłam ulubione utwory, od razu nastał inny nastrój.Dla mnie to taka oaza spokoju na przemyślenia. Można płakać, śmiać się, robić dosłownie wszystko.

Drugim takim miejsce jest miasto, dokładnie cześć miasta. Jak ktoś regularnie czyta mojego bloga, wie, że jestem zauroczona naszym zachodnim sąsiadem. Uwielbiam wszystko co związane z NIEMCAMI. 
Kiedy byłam w Berlinie, znalazłam dla siebie miejsce, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie, przy którym usiadłam i stwierdziłam, że czasami nie warto przejmować się głupotami i porażkami, trzeba walczyć, walczyć o swoje marzenia o swoje racje. 


Jak już domyślacie się po zdjęciu jest to  "East Side Gallery" czyli galeria-pomnik dla wolności stworzony przez artystów z całego świata na fragmencie Muru berlińskiego o długości 1300 m, która znajduje się niedaleko Dworca Wschodniego.  Za każdy,m razem jak tam jestem zaznaje czegoś innego. To miejsce wzbudza tyle emocji we mnie. Nie mogłam sobie wyobrazić jak kiedyś Berlin był podzielony na dwie części. Jak ludzie funkcjonowali.
Poznając osoby, który mieszkały po jednej i drugiej stronie tego miasta zrozumiałam co ten mur tak naprawdę znaczy.  Kiedy tam jestem zawsze siadam po jednej ze stron i wtedy życie wydaję się piękniejsze, zapominam o wszystkich problemach, wyciszam się, czytam swoją ulubioną książkę i słucham na okrągło niemieckich piosenek lub rozmawiam z poznanymi tam ludźmi. Dla mnie to także kolebka sztuki streetowej, która oczywiście przepełnia cały Berlin.
Nie jestem tak zbyt często, ale mam nadzieję, że kiedyś nastanie taki dzień, w którym będę mogła bez problemu tam chodzić o każdej porze dnia i nocy. 


Wydaję mi się, że każdy człowiek posiada taką przestrzeń, taki obszar, w którym bez problemu może odnaleźć prawdziwe JA. Być sobą i nie udawać kogoś kim się nie jest. Zaznać spokoju ducha.
...

A jakie są wasze oazy?


 

poniedziałek, 4 listopada 2013

Wiem


Chyba zadecydowałam

 ... 

 Po liceum jak dobrze wszystko pójdzie wyjadę na rok do USA aby pozbierać myśli i wybrać dla siebie odpowiednie studia. 



Wiem,  że to trochę szalony pomysł, ale nie chcę iść na studia, które kompletnie mnie nie interesują, a jak na razie nie mam pojęcia czym chciałabym zajmować się w życiu, więc tzw. GAP YEAR nie zaszkodzi. 
Wielu moich znajomych burzy się jak wspominam im o moich planach,  oczywiście nie dowierzają i myślą, że razem z nimi wyląduje na jakimś uniwerku w PL. Ale ja siebie nie widzę, przy najmniej na razie na żadnych studiach. Jedynym kierunkiem, który mnie pociąga osobiście to "Organizacja produkcji filmowej" na PWSFTviT w Łodzi, ale każdy wie jak trudno dostać się na tą właśnie uczelnie. 

 

JA 


potrzebuje studiów kreatywnych, gdzie będę mogła pokazać siebie po przez pracę. A jak wiadomo na kierunkach typu "Ekonomia", "Prawo" nie da się uwydatnić swojej kreatywności. 
Moim zdaniem polskie uczelnie są nadal tylko kolejnym etapem zaliczeniem zasady trzech liter Z (ZZZ) co oznacza "ZAKUJ, ZDAJ, ZAPOMNIJ".
Wydaję mi się, że w naszym kraju głównie stawia się na naukę po przez bezmyślne uczenie się na pamięć, więc przez to po pięciu latach umiemy tylko powiedzieć daną rzecz, natomiast nie potrafimy użyć jej w praktyce. 
Po za granicami naszego kraju, głownie na zachodzie kładzie się nacisk na UMIEJĘTNOŚCI, które w czasie studiów możemy zdobyć, DOŚWIADCZENIE. 
Każdy pracodawca teraz chciałby mieć młodego, ale doświadczonego pracownika, no niestety w Polsce wiele osób ma tylko głupi papierek, który tak na prawdę mało znaczy. 
Powiedzmy sobie szczerze w naszej małej ojczyźnie obecnie prawie każdy idzie na studia. Jest tyle uczelni prywatnych. a nawet dziś prosto dostać się uniwerek państwowy. 
W Polsce jednakże istnieje straszny mit, który preferuje wybór uczelni państwowych, ponieważ w naszych głowach istnieje przekonanie,  że są one lepsze, co zwykle okazuje się bzdurą. Jest wiele szkół prywatnych, które mają czasami lepsze zaplecze od tych "naszych". Tak samo jest stereotyp, że zaoczne studia są dla "GŁĄBÓW". Nie zgadzam się z tym, wiele osób po studiach zaocznych szybciej znajduje zatrudnienie, bo podczas zdobywania wykształcenia pracowali już, więc mają to najbardziej w dzisiejszych czasach pożądane DOŚWIADCZENIE. 



Mam nadzieję, że już nie zmienię zdania. Ale JA od kiedy pamiętam chciałam wyjechać, głównie do Niemiec, no ale cóż teraz są to STANY. Wydaje mi się, że taki pobyt daleko od rodzinny dobrze mi zrobi. Wiem jedno nie chcę tam mieszkać na stałe, wydaję mi się, że ten kraj nie jest dla mnie. Oczywiście nie mówię NIE, bo to są zwykłe przypuszczenia. 
Zobaczymy co mi los przyniesie, teraz skupiam się nad pracą samemu z sobą. 
Mam cele związane z poprawienie kondycji własnego ciała i duszy. 
Mam nadzieję, że wytrwam i blog będzie mi w tym pomagał. 
Dla mnie to taka odskocznia do krainy, gdzie mogę napisać wszystko, wyżalić się. 


Na dziś to tyle moich przemyśleń. Mam nadzieję, ze was nie zanudzam. 

Do zobaczenia.