sobota, 21 grudnia 2013

Poza Horyzonty





" Szczęście jest w tysiącu drobiazgach tworzących mozaikę życia codziennego."

Wczoraj wybrałam się do miejscowej biblioteki, która naprawdę oferuję duże zaplecze książek. Szczerze poszłam tam totalnie nie mając listy książek, które chciałabym przeczytać. Ostatni raz czytałam coś dla przyjemności chyba z miesiąc temu i był to jakiś nudny poradnik. Jechałam wtedy do Krakowa i z braku laku wzięłam to co miałam pod ręką. Nie lubię czytania, które nie ma sensu i nic nie przekazuje mi, nie wprowadza nic do mojego życia. Z tego względu bardzo często nie zabieram się do lektur, ponieważ nie dają mi one nic. Dla mnie książka musi sama mnie zainteresować, nie chce czytać, bo ktoś mnie do tego zmusza. Nie wiem jak wy, ale ja czytając niektóre lektury nie rozumiałam nic. Nie miałam pojęcia o czym one są. Była to dla mnie strata czasu. Od tej pory wybieram pozycje te, które mnie zainteresują i są dla mnie w pełni zrozumiałe. Z badań statystycznych, do których udało mi się dotrzeć wynika, że tylko 18% nastolatków coś czytało w przeciągu 12 miesięcy. Jest to nie do pomyślenia. Kiedyś, w sumie tak nie dawno Polska była krajem gdzie walczyło się o dobrą książkę. No cóż można stwierdzić czasy się zmieniają.
Sama nie jestem molem książkowym do czego się przyznaje. Jak już wcześniej wspomniałam, lubię zagłębiać dzieła, które coś mi dadzą, coś wniosą do mojego życia, lub po prostu oderwą od tego codziennego świata.



I tak własnie się stało po przeczytaniu książki Janka Meli "Poza Horyzontem", na którą natrafiłam właśnie wczoraj podczas mojej nie zaplanowanej wizycie w bibliotece. Spodziewałam się już po trzech pierwszych słowach, że to będzie dla mnie zaszczyt przeczytać tak wspaniałą książkę. Jestem wielką fanką Jaśka, jest on dla mnie wręcz w jakiś sposób idolem, wzorem do naśladowania w niektórych sytuacjach. Chłopak pełen optymizmu, ma w sobie tyle radości, zapału do pracy, chęci do działania, a przecież przeszedł w życiu o wiele więcej niż nie jeden z nas. Ta książka nie opisuje go jako silnego chłopaka, który dzięki szczęściu zdobył bieguny. Nie ! Jest to utwór autobiograficzny, ale na pisany z dystansem. Ukazuje on swoje ciemne strony, otwiera ludziom oczy na życie. Pisze, że niepełnosprawność jest tylko w głowie. Każdy ma prawo do normalnego życia. Nie wolno nigdy się poddać. Pisze:

"Życie znów pokazało, że jeśli w coś się wierzy, wszystko może się ułożyć. Jest takie powiedzenie, że gdy Bóg zamyka nam drzwi, to otwiera okno. Trzeba tylko ciągle rozglądać się dookoła, patrzeć przed siebie, a nie w zamknięte drzwi." 

Wydaję się mi się, że ta książka to również dobra lektura dla osób w pełni sprawnych fizycznie, ale nie potrafiącym poradzić sobie z niepowodzeniami. Ta lektura jest pełna optymizmu, budzi do życia, do działania. Jasiek zawsze zostanie dla mnie inspiracją, marze o spotkaniu go osobiście i zamienieniu z nim kilku słów. To dzięki ten książce znów obudził się we mnie w optymizm, który codziennie zabiera mi monotonia szkolna. Uwierzyłam, że marzenia się spełniają. Mam nadzieje, że uda mi się je zrealizować tak jak kiedyś Jaśkowi udało się pokonać swoje słabości i dokonać rzeczy, które pozornie wydawały się nie do zrobienia.


niedziela, 8 grudnia 2013

Nurtuje mnie nadal temat przyszłości. Wiele osób w moim wieku jest tak bardzo poukładanym. Ja jestem zakręcona. Każdy uważa, że mam własne kredki, którymi koloruje jak tylko mogę swój własny świat. Żyję totalnie inaczej niż wszyscy wokół mnie. Raz wyciągam różowy kolor i wszystko wydaje się być wspaniałe i ja w swojej osobie uzewnętrzniam tę chęć życia i działania dalej, niestety są dni kiedy wyjmuje czarną kredkę. Wtedy udaję, ze nic się nie stało. Większość uważa mnie za osobę szaloną i oderwaną od rzeczywistości, żyjącą we własnych koszu marzeń, nie znająca realiów prawdziwego życia. Pisałam już o tym wcześniej. Wiem, trochę się powtarzam. Ale czuję się, ze jak jedyna stoję pod ścianą,prze którą nie da się wydostać. Jako jedyna nie mam określonego planu działania. Może mam, ale jest on zbyt nierealny, żeby mógł się spełnić. Chciałabym za dużo rzeczy, mam takie wrażenie. 
Wiem jedno, że chyba w Polsce nie odnajdę się nigdy. Nie pasuje tutaj. Może mi się tylko tak wydawać. Czasami miewam takie myśli: "Może poszłabyś na studia jak większość, znalazła pracę a potem żyła szczęśliwie." Czasami miewam myśli o tym, żebym wybrała się na studia, które kompletnie nie są zgodne z moimi zainteresowaniami, ale wmawiam sobie, że jednak są, ponieważ pewną mam po nich pracę. Ale po co mi to? Mnie od zawsze ciągnęło do sztuki. Wiem, że to dość ryzykowna branża. Ale muszę, muszę do tego dążyć i pokazać, że osoby takie jak JA też mogą i potrafią. Boli mnie tylko, ze nie mam w nikim wsparcia w tym co robię. Mam przyjaciółka, którą widuje 3 razy do roku, a teraz przez maturę ma jeszcze mniej czasu dla mnie. Ale brakuje mi takiej osoby obok mnie, która zawsze by mi powiedziała: "Nie użalaj się, nie rycz, DZIAŁAJ, POTRAFISZ, DASZ RADĘ." Słowa, które dały by mi powera do dalszej walki. Z dnia na dzień mam mniej tej energii. Czasami myślę, żeby już poddać się, ale z drugiej strony nie chcę ustępować. To jest takie zaprzeczenie jednego a drugiego. No cóż taka jestem. Nie mam zamiaru się zmieniać. A myśli będą nadal nie dawały mi spać po nocach. Mam nadzieję, że moje karty są dobrze ułożone, a nie będą ciągle tasowane. 

Dziękuje, że mam bloga, na którym mogę na pisać co tylko chcę ! 
Mogę jak dzisiaj na bazgrać coś co mi nie daje spokoju !
Dzięki !

sobota, 30 listopada 2013

SPORT.

SPORT, SPORT, SPORT. 

Nigdy nie byłam dobrym sportowcem. Głównie przez to, że nigdy nie miałam dobrych lekcji wf w szkole. Dopiero w liceum przez pół roku zaznałam prawdziwego wf, który uwielbiałam. Mój nauczyciel sam się angażował w te zajęcia. Teraz? Znowu nic nie robimy, tak jak było w gimnazjum czy podstawówce. 


A ja ? Ja uwielbiam sport pod każdą postacią, mimo że nie jestem w tym jakaś świetna, lubię biegać, grać w tenisa czy pograć w siatkówkę. Od kiedy pamiętam chciałam zostać dziennikarzem sportowym. Oglądam mecze piłki nożnej czy koszykówki. Jestem prawdziwym kibicem. Ale moim ulubionym sportem, którego niestety prawdopodobnie nigdy nie zaznam są skoki narciarskie. Jest to sport, którego 99,99% ludzi nigdy nie poczuje. 


Dla mnie to sport, który jest dość popularny w naszym kraju, ale nie doceniany. Nigdy nie zrozumiem polskiej mentalności, że więcej osób woli obejrzeć porażkę polskiej reprezentacji w piłkę nożną niż sukcesy naszych skoczków.  
Na zawodach panuje bardzo miła atmosfera. Ja osobiście uwielbiam góry z czego sporty zimowe są mi bliskie. 
W tym roku razem z koleżanką planujemy wybrać się na skoki do Zakopanego. Mam nadzieję, że uda nam się. 

PS. Jakie są wasze ulubione sporty?



sobota, 23 listopada 2013

„Trzeba iść do przodu, a nie patrzeć w przeszłość”


„Trzeba iść do przodu, a nie patrzeć w przeszłość”


Do tego postu zainspirowali mi moi znajomi, w sumie już dawni znajomi, tancerze, których niestety z jakiś przyczyn musiałam opuścić i wrócić tu gdzie teraz jestem. 
Nie chcę opisywać tutaj mojej całej historii jak zaczęła się nasz znajomość, bo są to dla mnie zbyt prywatne sprawy. Może kiedyś się odważę się i opowiem wam moją zagmatwaną historię. 

„Trzeba iść do przodu, a nie patrzeć w przeszłość."-to niby tak proste, a zarazem trudne. Wielu ludzi żyję patrząc tylko na przeszłość, a najwięcej na wydarzenie złe, które wydarzyły się w ich życiu. Nie potrafią, nie chcę pamiętam tych dobrych chwil. Nie mówią, że ja taka nie jestem. Jestem akurat idealnym przykładem osoby, która notorycznie wraca do poprzednich dni, miesięcy, lat. Jestem to spowodowane sytuacją, której nie chcę opisywać tutaj jak wcześniej wspomniałam. 


Żyjąc zadręczając się złymi wspomnieniami z przeszłości, zastanawiamy się czy może, był inny wybór, mogłem zrobić tak a nie tak jak postąpiłam. Wiele myśli krąży nam wtedy po głowie. A może wtedy lepiej sięgnąć pamięcią do tych cudownych wspomnień. Do chwil, z którymi kojarzy nam się dobro, coś co chcemy aby działo się codziennie. 
Podejrzewam, że jest to trudne, ale sama nad tym pracuje. Mam cudownych ludzi teraz koło siebie, więc nie żałuje moich decyzji, które były trudne dla mnie. Musiało tak się stać. Tak było mi pisane.

 
Rada dla wszystkich. Próbujcie żyć chwilą, a nie pamięcią. 

***

Przede mną teraz próbne matury i próby poloneza. Mam już dosyć tego roku szkolnego. Wszyscy szaleją. 

piątek, 15 listopada 2013

Nauka, nauka, nauka ....

***
Cześć, długo nie było żadnej notki, ponieważ musiałam nadrobić wszystkie zaległości w szkole po mojej chorobie. Teraz doszła mi jeszcze nauka do matury próbnej, którą mam za dwa tygodnie i już się boję. Zdaję geografię i angielski na rozszerzeniu i zastanawiam się nad niemieckim. Fakt potrafię się w nim porozumieć, ale matura to totalnie coś innego, inne słownictwo jakieś wydziwaczone i struktury gramatyczne, o których istnieniu prawdopodobnie nie słyszałam. 


U mnie w szkole teraz na korytarzy tylko słyszy się rozmowy na jeden temat a mianowicie STUDNIÓWKA
Oczywiście zaczęły nam się już próby na poloneza, dla mnie to jest w ogóle dziwne, że tego tańca uczy nas choreograf. No cóż chodzę do dosyć elitarnej placówki w Polsce i w województwie. Miałam nie tańczyć poloneza, bo nie miałam z kim, niestety moja szkoła to głównie dziewczyny. Na szczęście znalazłam sobie kogoś w szkole, chyba.... 
Nie mam pojęcia jeszcze z kim pójdę, bo niestety najważniejsze dla mnie osoby nie mieszkają w Polsce. Mam nadzieję, że kogoś znajdę do lutego. 


Wiele osób już pyta się mnie "jaką sukienkę założę?". Z czego ja nie mam pojęcia, oczywiście coś tam może myślałam, ale nie jest to na takim etapie końcowym. Uważam, że mam jeszcze 3 miesiące, więc na pewno coś ciekawego wymyślę. 

Nadal rozmyślam co się stanie jeśli zostanę w PL, jakie studia wybiorę ...
Rozważam AWF w Krakowie, blisko moich ukochanych gór i studiowałabym to co lubię. 
Ale liczę na mój amerykański sen. 
Następny tydzień mam zajęty sprawdzianami i masą nauki. Stwierdziłam, że zacznę już przygotowania do matury i uczę się systematycznie geografii, bo uważam, że mam wiele zaległości z tego przedmiotu. Może ktoś z was także zdaję ten przedmiot i orientuję się jak dobrze się do niego przygotować?


***

czwartek, 7 listopada 2013

Gran Canaria ...

***
Dzisiaj czas na małe zwierzenia ....

Tak na prawdę nie pamiętam dnia, w którym się poznaliśmy, ale wydaję mi się, że to był piękny wiosenny maj tuż po moich osiemnastych urodzinach. Hiszpania to urokliwe miejsce. Ten język. Ta kultura. Ten zwyczaj "trzech całusów". Dla mnie to takie miejsce relaksu i przyjaźni.
 Moi znajomi uważali zawsze mnie za szaloną osobę, ponieważ uwielbiam rozmawiać z obcokrajowcami. Nie ważne czy to jest Turek czy Arab a nawet Hiszpan. Nigdy nie bałam się, że ktoś mnie nie zrozumie czy porwie jak to mój tata zawsze mi powtarza, żebym uważała.


Moim zdaniem najlepiej właśnie nauczyć się języka po przez rozmowę. Moim zdaniem w polskich szkołach źle jest nauczany język obcy. Uczymy się zbędnych słów i samej gramatyki, co daje nam bardzo zły efekt w przyszłości. Nie potrafimy wydusić z siebie słowa w innym kraju.
Mam wielu znajomych za granicą. Poznałam ich na wymianach, wakacjach, przez internet. 
Poznaliśmy w dość dziwny sposób, ale to zostawię dla siebie. Utrzymujemy ze sobą kontakt za pomocą skypa, e-meil'a czy innych portali społecznościowych.
 Kiedy budzę się rano i mam trochę czasu zawsze lubię sprawdzić czy coś ważnego mam na poczcie i wczoraj dostałam takiego e-meila, który nie jest jakiś nadzwyczajny,. bo często je dostaję, ale chciałabym wam pokazać.


To nie samowite, że wstajesz rano zaspane, brak Ci sił, motywacji, włączasz komputer i otwierasz to. Ja osobiście dostaje wielkiego kopniaka do działania, bo wiem, że nawet tak daleko ktoś o mnie myśli i się mną w jakiś sposób interesuje.
Mam takie przyjaciela za granicą, który wychowany jest w innej kulturze, zwyczajach.
W odmienny sposób patrzy na różne sprawy. Dzięki niemu uczę się trochę hiszpańskiego i mam takiego native speakera, z którym próbuje rozmawiać, a nie uczyć się gramatyki.


I wiele osób twierdzi, że prze internet można pisać wszystko. To prawda, zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale my rozmawiamy po prostu. Dla niego ważne jest żeby ćwiczyć konwersacje i dla mnie także. Gawędzimy na przeróżne tematy. Wyrażamy własne opinie. To jest fajne, bo ta osoba ma kompletnie inne spojrzenie na życie.
Ale jedno na pewno wiem Hiszpanie to faceci z wielkim temperamentem, duszą i przezabawni przekonałam się o tym.
Skypa, facebook i inne takie typu urządzenia uważam za szczyt wynalazków, bo dzięki temu można utrzymać kontakt z osobami z najdalszych zakątków kuli ziemskiej.
A mój pan X ma zamiar odwiedzić Polskę, zobaczymy może mnie odwiedzi.

***


wtorek, 5 listopada 2013

Cisza, spokój ducha, ukojenie.


Każdy z nas ma takie swoje ulubione miejsce, gdzie może na chwilę zatrzymać się i przemyśleć wiele nurtujących nas spraw w samotności, w ciszy, w spokoju. To takie nasze małe azyle. Zapominamy o naszych problemach, codzienności. Ja mam takie dwa miejsce, w którym zaznaje cisze, równowagę, ukojenie lub podejmuje refleksję nad życiem. Pierwszym przestrzenią jest sfera, w której codziennie przebywam, odrabiam lekcje, serfuje po internecie.
Jest to mój POKÓJ. A chyba najbardziej moje łózko, na którym zawsze po szkole odpoczywam przy mojej ulubionej muzyce.


Mój pokój, to moja twierdza, moje miejsce, gdzie mogę zawsze zaznać choć trochę spokoju. 
Teraz kiedy za oknem mamy pochmurne dni, wiele osób popada w melancholie. Nawet ja ostatnio zaznałam dekadenckiego humoru. Wtedy zapaliłam świeczkę, moją ulubioną o zapachu kiwi i włączyłam ulubione utwory, od razu nastał inny nastrój.Dla mnie to taka oaza spokoju na przemyślenia. Można płakać, śmiać się, robić dosłownie wszystko.

Drugim takim miejsce jest miasto, dokładnie cześć miasta. Jak ktoś regularnie czyta mojego bloga, wie, że jestem zauroczona naszym zachodnim sąsiadem. Uwielbiam wszystko co związane z NIEMCAMI. 
Kiedy byłam w Berlinie, znalazłam dla siebie miejsce, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie, przy którym usiadłam i stwierdziłam, że czasami nie warto przejmować się głupotami i porażkami, trzeba walczyć, walczyć o swoje marzenia o swoje racje. 


Jak już domyślacie się po zdjęciu jest to  "East Side Gallery" czyli galeria-pomnik dla wolności stworzony przez artystów z całego świata na fragmencie Muru berlińskiego o długości 1300 m, która znajduje się niedaleko Dworca Wschodniego.  Za każdy,m razem jak tam jestem zaznaje czegoś innego. To miejsce wzbudza tyle emocji we mnie. Nie mogłam sobie wyobrazić jak kiedyś Berlin był podzielony na dwie części. Jak ludzie funkcjonowali.
Poznając osoby, który mieszkały po jednej i drugiej stronie tego miasta zrozumiałam co ten mur tak naprawdę znaczy.  Kiedy tam jestem zawsze siadam po jednej ze stron i wtedy życie wydaję się piękniejsze, zapominam o wszystkich problemach, wyciszam się, czytam swoją ulubioną książkę i słucham na okrągło niemieckich piosenek lub rozmawiam z poznanymi tam ludźmi. Dla mnie to także kolebka sztuki streetowej, która oczywiście przepełnia cały Berlin.
Nie jestem tak zbyt często, ale mam nadzieję, że kiedyś nastanie taki dzień, w którym będę mogła bez problemu tam chodzić o każdej porze dnia i nocy. 


Wydaję mi się, że każdy człowiek posiada taką przestrzeń, taki obszar, w którym bez problemu może odnaleźć prawdziwe JA. Być sobą i nie udawać kogoś kim się nie jest. Zaznać spokoju ducha.
...

A jakie są wasze oazy?


 

poniedziałek, 4 listopada 2013

Wiem


Chyba zadecydowałam

 ... 

 Po liceum jak dobrze wszystko pójdzie wyjadę na rok do USA aby pozbierać myśli i wybrać dla siebie odpowiednie studia. 



Wiem,  że to trochę szalony pomysł, ale nie chcę iść na studia, które kompletnie mnie nie interesują, a jak na razie nie mam pojęcia czym chciałabym zajmować się w życiu, więc tzw. GAP YEAR nie zaszkodzi. 
Wielu moich znajomych burzy się jak wspominam im o moich planach,  oczywiście nie dowierzają i myślą, że razem z nimi wyląduje na jakimś uniwerku w PL. Ale ja siebie nie widzę, przy najmniej na razie na żadnych studiach. Jedynym kierunkiem, który mnie pociąga osobiście to "Organizacja produkcji filmowej" na PWSFTviT w Łodzi, ale każdy wie jak trudno dostać się na tą właśnie uczelnie. 

 

JA 


potrzebuje studiów kreatywnych, gdzie będę mogła pokazać siebie po przez pracę. A jak wiadomo na kierunkach typu "Ekonomia", "Prawo" nie da się uwydatnić swojej kreatywności. 
Moim zdaniem polskie uczelnie są nadal tylko kolejnym etapem zaliczeniem zasady trzech liter Z (ZZZ) co oznacza "ZAKUJ, ZDAJ, ZAPOMNIJ".
Wydaję mi się, że w naszym kraju głównie stawia się na naukę po przez bezmyślne uczenie się na pamięć, więc przez to po pięciu latach umiemy tylko powiedzieć daną rzecz, natomiast nie potrafimy użyć jej w praktyce. 
Po za granicami naszego kraju, głownie na zachodzie kładzie się nacisk na UMIEJĘTNOŚCI, które w czasie studiów możemy zdobyć, DOŚWIADCZENIE. 
Każdy pracodawca teraz chciałby mieć młodego, ale doświadczonego pracownika, no niestety w Polsce wiele osób ma tylko głupi papierek, który tak na prawdę mało znaczy. 
Powiedzmy sobie szczerze w naszej małej ojczyźnie obecnie prawie każdy idzie na studia. Jest tyle uczelni prywatnych. a nawet dziś prosto dostać się uniwerek państwowy. 
W Polsce jednakże istnieje straszny mit, który preferuje wybór uczelni państwowych, ponieważ w naszych głowach istnieje przekonanie,  że są one lepsze, co zwykle okazuje się bzdurą. Jest wiele szkół prywatnych, które mają czasami lepsze zaplecze od tych "naszych". Tak samo jest stereotyp, że zaoczne studia są dla "GŁĄBÓW". Nie zgadzam się z tym, wiele osób po studiach zaocznych szybciej znajduje zatrudnienie, bo podczas zdobywania wykształcenia pracowali już, więc mają to najbardziej w dzisiejszych czasach pożądane DOŚWIADCZENIE. 



Mam nadzieję, że już nie zmienię zdania. Ale JA od kiedy pamiętam chciałam wyjechać, głównie do Niemiec, no ale cóż teraz są to STANY. Wydaje mi się, że taki pobyt daleko od rodzinny dobrze mi zrobi. Wiem jedno nie chcę tam mieszkać na stałe, wydaję mi się, że ten kraj nie jest dla mnie. Oczywiście nie mówię NIE, bo to są zwykłe przypuszczenia. 
Zobaczymy co mi los przyniesie, teraz skupiam się nad pracą samemu z sobą. 
Mam cele związane z poprawienie kondycji własnego ciała i duszy. 
Mam nadzieję, że wytrwam i blog będzie mi w tym pomagał. 
Dla mnie to taka odskocznia do krainy, gdzie mogę napisać wszystko, wyżalić się. 


Na dziś to tyle moich przemyśleń. Mam nadzieję, ze was nie zanudzam. 

Do zobaczenia. 










środa, 16 października 2013

Jesień.

.......
Liście spadają z drzew, kasztany zdobią kręte alejki w parku.
Co można robić w takie ponure, jesienne dni?
Aż brak apetytu do działania...
Gdzie to słonce, wpadające do pokoju o poranku?
Teraz kiedy wstaję do szkoły, jest jeszcze ciemno.
Nie długo kiedy będę wracać już będzie robiło się ciemno. 


W szkole mam "zapieprz". Ci nauczyciele szaleją. Myślą, że ja tylko szkołą żyję. 
Mam inne sprawy. 
Musze ułożyć solówkę, układam spektakl. Robię wiele rzeczy po za szkołą. 
Ale w szkole 
NIE
To się nie liczy. 
MUSISZ SIĘ UCZYĆ, BO NIE ZDASZ MATURY. 
ach te słowa mnie tylko irytują. 


Większość w szkole, rozmawia o studiach. Ja unikam tego tematu jak ognia, ponieważ wiem, że chcę wyjechać. To moje marzenia. Nie wiem jeszcze czy to będzie New York, Londyn, Paryż, Berlin lub Amsterdam. Nie mam pojęcia, gdzie mnie los zaniesie.


A ja myślę wciąż o Tobie. Czemu to takie trudne? Spotykamy się codziennie, nie możemy unikać siebie, bo to jest nie możliwa.  






sobota, 5 października 2013

Lumpeksy

Kocham lumpeksy, można tam zdobyć perełki, unikatowe rzeczy,których na pewno nikt nie będzie miał.
 Bardzo często też przerabiam różnego rodzaju ubrania, aby wyglądały jak z drogiego butiku, a najczęściej zapłaciłam za nie nie więcej niż 10 zł. 



Większość ludzi kojarzy lumpkesy z rzeczami z zeszłych dekad oraz z osobami, których nie stać na nowe. 
Wydaje mi się, że teraz wszystko się zmieniło, wiele bloggerek i videoblogerek kupuje tam, a nie należą do najbiedniejszej warstwy. 


Jeżeli ktoś stawia na oryginalność polecam secondhandy. Pamiętam, ze kiedyś nie byłam do nich przekonana, a teraz kiedy znajdę wymarzoną rzecz jestem taka dumna. 
A jeszcze jak zapłacę za nią grosze to już w ogóle. 
Właśnie chciałabym wam pokazać par stylizacji, które są głównie oparte na ubraniach ze "szmateksów". 




Niestety zdjęcia nie są zbyt wyraźne, ale niestety złe światło. 
Te stylizacje, są proste, tanie. Każda z nich nie przekroczyła 15 zł. 
Głownie są to spódnice, bo uwielbiam w nich chodzić.
Niestety buty, które chciałam dobrać do nich zostały w mojej szafce w szkole. 

sobota, 28 września 2013

zimno ...

Jesień, Deszcz, Zimno ....
Nauka, nauka i nauka. Nauczyciele w mojej szkole szaleją. Mam wrażenie, że myślą, że ja nie mam co robić tylko siedzieć nad książkami. Ja mam też inne zajęcia. Ale dam radę, jeszcze parę miesięcy tylko. 


Cisza, spokój. To jest teraz to co potrzebuję. W głośnika rozbrzmiewają mi piosenki puszczane w londyńskim radiu capital.fm myślę, że za rok może tam będę, własnie w tym miejscu na ziemi. Nikt tego nie wie. Wszystko może się zdarzyć.


Przeczytałabym jakąś książkę, ale nawet nie mam czasu. Musze wkuwać stolice na pamięć i słówka z angielskiego oraz jakiś niemieckich kompozytorów. 



piątek, 27 września 2013

Dieta cud.

ehhh, Gdzie to słońce? Gdzie ta opalenizna? Lato w tym roku szybko dobiegło końca, byłam zmuszona pochować swoje ulubione wakacyjne sukienki, spodenki, spódniczki. Postanowiłam sobie, że poświecę teraz ten czas na dietę i zdrowy tryb życia. Zaczynam ćwiczyć codziennie z Mel B lub z Ewą Chodakowską i jeść z rozsądkiem. 


Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać postanowienie.  Będę tutaj na bieżąco was informować. Chcę na następne wakacje wyjechać do Barcelony, chciałabym jak nigdy założyć na plaży strój kąpielowy, bez żadnych kompleksów. UDA MI SIĘ !



Pochłonięta jestem nauką i chorobą, ponieważ od ostatniej osiemnastki mojej koleżanki niestety złapał mnie jakiś wirus, który nie może mnie opuścić. 
Weekend czeka mnie dość pracowity. 
Angielski i geografia czekają. 
Ten rok chcę skończyć i być zadowolona. 
Nie przejmuje się maturą jak inni. Bo wiem, że robię sobie GAP YEAR 




wtorek, 17 września 2013

Kim zostanę jak dorosnę...


Wiele osób aktualnie w mojej szkole, klasie zadaje sobie te same pytania "Co chce studiować?", "Gdzie chcę studiować?", "Czym chcę w życiu się zajmować?". Dla dzieci z podstawówki to proste pytania. Im łatwo powiedzieć: "Będę nauczycielką", "Będę strażakiem", "Będę modelką". A nam? 
Jestem w klasie maturalnej. Ostatni rok w szkole. Czy będę za nią tęsknić? 

Ja miałam dość burzliwy okres szkoły średniej, zmiana placówki, zmiana klasy, odwrócenie całego swojego życia do góry nogami, nowi ludzie. Powiem wam, że czuję różnicę. Teraz nie jestem "tą nową", "tą której nauczyciele nie znają". Mam paczkę ludzi, z którymi rozmawiam i bardzo ich lubię. A jedną osobą w szczególności <3. 

A wracając do moich wcześniejszych przemyśleń. Kiedy tak wszyscy pytają siebie w kółko "kim chcę być". Ja stoję obok. Bo naprawdę nie wiem. Mam wiele pomysłów, ale wszystkie te pomysły skłaniają się ku opuszczeniu naszego kraju. Podejrzewam, że wiele osób chcę wyjechać, ale wydaje im się to tak odległe. A mi? Zawsze chciałam wyjechać. 



Od kiedy pamiętam, oglądając RTL marzyłam o wyjeździe za zachodnią granicę. Dlaczego? Kiedyś to było uzależnione od moich upodobań muzycznych. A teraz? Teraz kiedy byłam parę dni w kraju, który kiedyś wręcz wielbiłam, wiem, że jednak ta miłość nie odeszła. Uwielbiam słuchać piosenki, oglądać filmy w języku niemieckim. Wiem, większość osób wręcz nie nawidzi tego języka. A ja uwielbiam. Może też dlatego, że mam niemieckie nazwisko, pochodzenie zobowiązuje. Kiedy teraz przeglądam zdjęcia z czerwca buzia mi się śmieje. Uwielbiam Berlin, mimo, że byłam tam tylko kilka dni. Zdążyłam się zadomowić. Pamiętam jak dziś, że w pierwszy dzień gubiłyśmy się, ale w drugi chodziłyśmy jak po swoim mieście. Nie wiem, może tam chce studiować i z tym krajem wiązać przyszłość... Nie wiem.



 Bo podobnie mam z Holandią, w której byłam bardzo dużo razy i znam ją na pamięć. Języka niestety nie znam, umiem podstawowe zwroty i wyłącznie, ale ten kraj również ma w sobie coś co mnie pociąga. Ludzie, to chyba przede wszystkim. Holendrzy są straszni mili i pomocni. Idąc po raz pierwszy miastem holenderskim możemy poczuć się jak w domu. Każdy uśmiecha się, mówi dzień dobry. To jest ich serdeczność, z którą ja spotykałam się na co dzień. Tam mogłabym studiować? Oczywiście, że tak, ale było by trudniej, bo nie znam języka. 




A może wyjechać na AU-PAIR do USA? Zaszaleć i polecieć na rok za ocean? Przecież tam dzieją się teraz okropne rzeczy. Czy ryzykować? Przecież to dotyka normalnych ludzi. Przecież JA także jestem normalnym człowiekiem. Ale chęć zobaczenie tak ogromnego kraju, poznanie innej kultury, innej obyczajowości. Poprawa swoich zdolności językowych, zawarcie znajomości na całe życie. Wiele osób pewnie nigdy w życiu nie będzie miała okazji wyjechać do USA. A ten kraj kusi większość osób. Czym? To już każdy musi sobie odpowiedzieć. A czy mnie? Mnie głownie kusi program tam, w ramach tej wymiany możemy chodzić na kursy do collegu, który na pewno wzbogaci nasze cv w przyszłości. Ale czy umiałabym zostawić wszystko w Polsce na rok czasu? 

A może jednak wybrać opcję pozostania w kraju? Tą opcję nie wykluczam, bo wszystko może się wydarzyć. 


Mam wiele opcji i jeszcze nie wiem, którą wybiorę. Wiem jedno nie określam sobie na razie planu życia. Chcę być tym i koniec. Nie. U mnie tego nie ma i pewnie nie będzie. Lubię decyzję spontaniczne. 
Nie wiem gdzie mnie życie zabierze ze sobą.

 Wiem jedno chce być po prostu 
SZCZĘŚLIWA !

niedziela, 28 lipca 2013

About me/O mnie

Hej, dzisiaj mam dla was odpowiedzi na pytania z tag'u "About me/ O mnie"


1. Jak masz na imię?

Mam na imię Klaudia. 


2. Kiedy masz urodziny?

Urodziłam się w maju. 



3. Co studiujesz? Jaka była twoja wymarzona praca w dzieciństwie?


Nie studiuje jeszcze. Jestem w liceum, w klasie o profilu europejskim. W przyszłości chce studiowac coś z mediami.


4. Czy masz chłopaka/ dziewczynę?


Nie, nie mam. 


5. Jakiej muzyki słuchasz?


Każdej. Jestem wielką fanką Foster the People, The Script, Culcha Candela. 


6. Czy pracujesz?


Tak, daję korepetycje

7. Czego szukasz w drugiej osobie?

Szukam zrozumienia. 


8. Do kogo się zwracasz, gdy jest ci smutno?


Do swojej przyjaciółki.


9. Ulubione jedzenie?


Uwielbiam kuchnię azjatycką. 


10. Ulubiona część garderoby?


Lubię sukienki. 

11. Czy masz zwierzątka?

Tak, mam pieska. 



12. Ulubione miejsce?


Moim ulubionym miejscem na ziemi jest park w Leiden. Kocham to holenderskie miasto. 

13. Czy masz drugie imię?

Tak, Daria to moje drugie imię. 


14. Ulubiony przedmiot w szkole?


Uwielbiam niemiecki i geografię. 


15. Ulubiony napój?


Ostatnio piję dużo wody z cytryną. 

16. Jaka jest twoja ulubiona piosenka w tym momencie?

Ostatnio cały czas słucham "I need your love"

17. Jakie imiona nadałabyś dzieciom?

Hmmmm...., w sumie nie mam pojęcia, ale podobają mi sie imiona arabskie. 


18. Czy uprawiasz jakieś sporty?


Tak. Tańczę, biegam. 


19. Ulubiona książka?


"Arabska żona". "Perska narzeczona"'

20. Ulubiony kolor?

Niebieski.


21. Ulubione zwierzątko?


Nie mam.


22. Ulubione perfumy?


Naomi Cambell Sunset


23. Ulubione święto?


Nie mam. 


24. Czy skończyłaś liceum?


Jestem w trakcie. 


25. Czy kiedykolwiek byłaś za granicą? Ile razy?


Tak wiele razy byłam za granicą. 


26. Czy mówisz w innych językach?


Tak, mówię po niemiecku i angielsku. 


sobota, 29 czerwca 2013

## ZESTAW ##

Mam dla was dzisiaj zestaw, który idealnie pasuje na takie chłodne letnie dni. 
Tak naprawdę ten zestaw nie jest drogi, nie przekracza 100 zł. W roli głównej sweter, który kupiłam na szmateksie i dałam za niego około 7 zł albo nawet mnie, oraz buty, który również pochodzą ze szmateksu, za które zapłaciłam 5 zł. Obydwie te rzeczy pochodzą z firmy atmosphera, czyli najprawdopodobniej są z Primarka. Wydaje mi się, że zestaw bardzo dobrze się komponuje. 


Buty: sh 5 zł
Sweter: sh 7 zł
Bluzka sh 5 zł
Legginsy: Tally Weijl 25 zł
Torba:  Dikross (jakiś sklep w Holandii, nie wiem jak się to pisze) 10 euro 

piątek, 28 czerwca 2013

## My room ##

Mój pokój 


Kiedy byłam mała zawsze chciałam mieć pokój jak księżniczka, z własną garderobą. Ale zawsze chciałam mieć po prostu swój własny przytulny kąt. W obecnym moim pokoju mieszkam od 5 lat i kocham go. Jest taki jak wymarzyłam sobie. Przytulny własny kąt. Dzisiaj chciałabym wam go pokazać. Brakuje w nim tylko paru świeczek, które muszę kupić przy najbliższych zakupach w IKEA.
Sama pamiętam jak wybierałam meble do swojego pokoju, on oczywiście z czasem się zmieniał, kiedy ja dorastałam. Teraz zmieniłabym parę rzeczy w nim, ale wiem, że został mi ostatni rok w nim, bo tak akurat kończę liceum. 








Może nie każdemu on się spodoba, ale dla mnie to taki mój mały kąt, w którym mogę zawsze wypocząć. 
Mam w nim wszystko co lubię, nawet mój kącik z germanizowany.