piątek, 20 czerwca 2014

Summer

Dawno nie pisałam, nie będę was przepraszać, bo nie obiecuję, że to się zmieni. Co u mnie ? Napisałam maturę, ustne zdałam bardzo dobrze, czekam na wyniki. Uważam, że w tym roku matury były straszne. Przykładowo powiem wam, że na geografię uczyłam się dnie i noce, a mam wrażenie, że biologia poszła mi lepiej, a jej poświęciłam może z dwa dni. Wcześniej pisałam, ze nie złoże żadnych dokumentów na studia. A jednak złożyłam aplikację na Akademię Muzyczną. Tak na prawdę powiedziałam sobie, że jeżeli tam się dostanę to pójdę, a jeżeli nie, wyjeżdżam. Egzamin na studia mam 27 czerwca. Zobaczymy. Jeżeli się nie dostanę, płakać nie będę. 



Ostatnio miałam okazję być w Operze Narodowej w Warszawie na balecie "Don Kichot". Uwielbiam ten typ sztuki. Dla wielu osób jest ona nie zrozumiała. Skoki, wymachy. Na takie przedstawienia trzeba chodzić po przeczytaniu chociażby streszczenia sztuki, bo inaczej się jej nie zrozumie.  Byliśmy też na starówce. W Warszawie byłam ostatni raz w 4 klasie podstawówce, więc bardzo dawno.  Fajnie było pospacerować Starym Miastem późną nocą, bo byliśmy tak ok 24.  
Już niedługo wybieram się na spektakl w ramach festiwalu Malta Poznań 2014. Jestem bardzo ciekawa. 



Niedługo wspólne wakacje <3
love, love, love ;)

wtorek, 1 kwietnia 2014

decyzja




Za miesiąc czeka mnie podobnież najważniejszy egzamin w życiu. Hmmm... Jak to poważnie brzmi. Jest to dla mnie śmieszne. Mam nadzieję, ze zdam. No zdam na pewno. :)

Decyzja podjęta. Wyjeżdżam. Zawsze tego pragnęłam. Nie idę na studia. Robię sobie Gap Year. Długo nad tym rozmyślałam. Ale nie. WYJEŻDŻAM. Od kiedy pamiętam chciałam wyjeżdżać. Wiec to zrobię. Nikt mi tego nie zabroni. Wysyłam zgłoszenie na au pair. Na razie myślę o Europie. Chcę zobaczyć jak sobie poradzę. Nie chcę się rzucać od razu na Stany a po miesiącu będę chciała wracać. Wysyłam CV o prace też. Zobaczymy gdzie mnie los zaniesie. 


Chce zwiedzać, poznawać nowych ludzi, nowe kultury. Zdobywać nowe doświadczenie. Nie chcę siedzieć znowu i się uczyć. Oczywiście nie mówię, że studiowanie jest złe. Ja wiem, że bym się dusiła. Tak długo czekałam na ten moment ukończenia szkoły i wyjechaniu. Od zawsze to była Holandia, a teraz nie wiem. Może rzeczywiście to będzie ten kraj, w którym się pojawię. 
 ***




niedziela, 9 marca 2014

Wiosna już prawie.

Już czuć pierwszy zapach kwiatów, czuć pierwsze oznaki wiosny. Zaczynają mnie budzić pierwsze promienie słoneczne. Kiedy wychodzę do szkoły nie ma ciemności jest już w stu procentach jasno. Mogę już ubierać moje ulubione kwieciste spódnice i kolorowe sukienki. Pomału odkładam grube swetry i puchate kurtki, które zamieniam na ramoneski czy wiosenne płaszczyki. Tętnie życiem, jestem przepełniona szczęściem. Chociaż za dwa miesiące matura, której trochę się obawiam. Ciesze się z tego, że mam cudownych rodziców, którzy nie przypominają mi o tym na każdym kroku, nie zmuszają, żebym szła na prawo czy medycynę. Powtarzają, że oni chcą żebym była szczęśliwa. Z każdym dniem co raz trudniej mi podjąć jakąkolwiek decyzje. Wyjechać, zostać, iść na studia, jakie? W mojej głowie jest mnóstwo pomysłów. Dostałam propozycje wyjechania na AU-PAIR do San Francisco. Rozmawiałam o tym nawet z moimi rodzicami, którzy nie pogardziliby na mój wyjazd, ale uważają, że jednak to bardzo daleko. Potem rozmyślałam o studiach. Chyba jedyne, które mnie interesują to WZORNICTWO, ale nie chodziłam na rysunek, czy dałabym radę się dostać? A może jednak podążać za tańcem, który zawsze był i jest częścią mojego życia. Został jeszcze LONDYN. Mój ukochany Londyn. Czuję, że czeka mnie trudna decyzja do podjęcia.  



A chciałam jeszcze wam napomnieć o mojej studniówce, która była świetna. Mimo, że myślałam, ze będzie beznadziejnie. Moje obawy były niepotrzebne. Bawiłam się znakomicie. Może pokaże wam kiedyś moja stylizacja, która różniła się na pewno od pozostałych. 

Postanowiłam też, ze może od następnego postu będę wam dołączała jakieś moje outfity.

piątek, 24 stycznia 2014

ZAKOPANE

-Jeszcze tylko jeden dzień. ^^ - pisałam do mojej koleżanki. 


Po ośmiogodzinnej podróży, wysiadłam na przystanku ZAKOPANE. Czekałam na tą chwilę już od dawna. Nie urodziłam się w górach, a nawet nie mam tam rodzinny, ale czuję się tam jak w domu. Właśnie w tym miejscu przeżyłam swoje najpiękniejsze w chwile w dotychczasowych życiu. Spotkałam cudownych ludzi, wkroczyłam w dorosłe życie. Od kiedy pamiętam wolałam jeździć w góry. Wspinanie się na nie, pokazywało mi, że mogę więcej. Każda taka wspinaczka była nie tylko wysiłkiem fizycznym, ale także psychicznym. Ale zawsze miałam obok siebie kogoś kto mi mówił "dasz radę". W życiu pokonujemy cały czas swoje trasy wspinaczkowe. Nie zawsze zdobędziemy szczyt, czasami tak mało do niego zabraknie, a niekiedy spadniemy zanim rozpoczniemy wspinaczkę. 


Moim szczytem było spełnienie mojego marzenia. Uczestnictwa w Pucharze Świata w skokach w Zakopanym. Oczywiście musiałam na tę imprezę sama odłożyć finanse. Zbierałam, pracowałam i zdobyłam. I tak 18 stycznia znalazłam się pod skocznią razem z moją koleżanką. Czekałam ponad 2h aby znaleźć się u podnóża tego obiektu i obejrzeć ją z bliska. Czkałam, czekałam, czekałam. Aż w końcu zaczął się konkurs. Dopingowałam oczywiście naszych i mój ukochany naród "Niemcy". Pierwszy dzień zaliczam do udanych, ale to co się stało drugiego dnia przeszło moje oczekiwania.
Powiedziałam sobie, że w drugi dzień chcę zdobyć autografy moich ulubionych skoczków. Po konkursie udałam się pod bramki. Chyba wyróżniałam się z tłumu, byłam ubrana w niemiecką czapkę, szalik, trzymałam małą flagę Niemiec. Oczywiście za cel postawiłam sobie zdobycie podpisów całej reprezentacji Polski i Niemiec. Większość się udało. Ale wyobraźcie sobie co jeszcze mam: 


Tak, tak. Mam kwiatki. Richard Freitag rzucił je w moim kierunku i złapałam. Ha, warto było założyć niemieckie atrybuty. Większość tego nie zrozumie jak można się z tego cieszyć. Ale niektórzy lubią Brada Pitta inni Lewandowskiego ja uwielbiam skoczków niemieckich. Więc kurde, to było na prawdę mega. Napisze tak kolokwialnie. Mam autografy, mam zdjęcia, a nawet kwiaty. Cel został osiągnięty. A teraz przysiadam do książek. MATURA. 


środa, 8 stycznia 2014

Pieprzyć zasady.

Nie na widzę tej szkoły. Najchętniej rzuciłabym to wszystko. Tam panuje taka monotonia. Ludzie... Patrzą na mnie jak na kretyna, która co najwyżej będzie sprzątał ulice po liceum. Wszyscy tam uważają, że studia to podstawa. A ja.? Ja chcę zrobić coś szalonego. Coś co będę pamiętała na wieki. Wyjechać. Poznać inne kultury. A nie pchać się na pierwsze lepsze studia. Czasami mam już takie myśli, a może jednak zostać, skończyć te pieprzone studia, iść do pracy i wtedy dopiero zacząć robić to co się lubi. Wydaję mi się,  że nauczyciele też myślą, że wyląduje na kasie w biedronce lub kauflandzie. Szkoła, w której jestem jest to elitarna szkoła, do której ja kompletnie nie pasuje. Nie pasuje nawet do tego towarzystwa. Oni kochają naukę i chcą mieć poukładane życie, czyli studia-małżeństwo-praca-dzieci. To nie dla mnie. Nie lubię zasad. Za to uwielbiam je łamać. Czemu po maturze, nie wsiąść do samolotu linii Raynair i lecieć do Londynu, zostać tam przez kilka miesięcy pracując a już następnie przemieścić się do Nowego Jorku i być Au Pair? Czy to jest marnotrawstwo? Czy to jest zabawa?
To jest też doświadczenie. Doświadczenie, którego nie zdobędziemy podczas studiowania w PL. Wiele osób studiując jest skazana na pomoc od rodziców, a nawet czasami muszę sami pracować. Moi rodzice zapewne chcą żebym poszła na studia, ale dla nich to tak kolorowa wygląda. Oczywiście są przeciwni moim wyjazdom, ale nie chcą też mi ich zabraniać. Moje życie, moje decyzje. Sama będę za nie płacić w dalszym życiu. 

Brakuje mi tutaj mojej przyjaciółki, która mieszka 300 km ode mnie, jako jedyna rozumie mnie, bo ma podobne plany do moich. W sumie razem chcemy zrobić coś szalonego. Tutaj jestem z tym sama. Nawet nie chce mi się chodzić do tej szkoły, gdzie na okrągło słyszę MATURA. Dobra, ale my mamy jeszcze milion innych przedmiotów zbędnych do matury. PO CO? Grrrr.... Polski system edukacji. 

Mam nadzieje, że wszystko się powiedzie. Moje marzenie się spełnią. A oto moja lista postanowień marzeń noworocznych: 

1. Zdać maturę na zadowalający mnie wynik. 
2. Prowadzić zdrowy tryb życia, w tym ćwiczenia, dieta. Dzięki temu chcę stracić parę kilo na wadzę.


3. Jechać na Puchar Świata w skokach narciarskich. 
4.  Wyjechać do Londynu i Nowego Jorku.


5. Pojechać stopem do Hiszpanii. 
6. Spędzić weekend w Wiedniu. 
7. Uczyć się angielskiego systematyczniej. 
8. Być na koncercie Ellie Goulding. 
9. Jechać na Tomorrowland.


10. Nauczyć się pływać ---> wiem, wiem dziwne, że nie potrafię, ale niestety taki jest :)